sobota, 19 grudnia 2015

"To nie my decydujemy o podróży, ale podróż decyduje o nas"- recenzja "Na rozstaju dróg" Richarda Paula Evansa





Tytuł: Na rozstaju dróg
Autor:Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 304
Ogólna ocena: 5/10


Ciąg dalszy nadrabiania zaległości. Wiem, że ta recenzja powinna pojawić się już dawno, jednak nie mogłam się za nią zabrać. I nie chodzi tutaj o brak  czasu. Po prostu nie wiem co mam myśleć o tej książce. Ale zacznijmy od początku...

Amerykanin Alan Christophersen w jednej chwili stracił wszystko: pracę, dom, samochód ale przede wszystkim ukochaną żonę. Pogrążony w żałobie i smutku mężczyzna nie widzi sensu dalszego życia. Pewnego dnia podejmuje decyzję o wyruszeniu w podróż. Chce dojść z Seattle do Key West na Florydzie. Ma przed sobą prawie 3,5 tys. mil. Podczas wędrówki Alan napotyka różne przeszkody. Spotyka także na swojej drodze ludzi, którzy odmienią jego życie i przywrócą mu sens.
"Są ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu równie pożądani jak chłodny wietrzyk w upalny dzień- i znikają z niego równie szybko."

"Na rozstaju dróg" to druga część trylogii "Dzienniki pisane w drodze". Jednak ja nie czytałam pierwszej części. Okazało się, że nic straconego. W powieści znajdziemy wiele nawiązań do pierwszej części, co znacznie ułatwia zrozumienie genezy "Na rozstaju dróg". I to zdecydowany plus tej książki. Niestety minusów jest więcej. A szkoda bo jej opis na okładce był obiecujący. To, na czym najbardziej się zawiodłam to fabuła. Zaczyna się obiecująco. Alanowi, napadniętemu i pobitemu przez bandziorów, pomaga Angel- dziewczyna, której sam wcześniej pomógł. I tak naprawdę od tego zaczyna się prawdziwa akcja drugiej części. Między bohaterami zaczyna się rodzić przyjaźń i lekkie uczucie. Dzięki Alanowi, Angel pokonuje demony przeszłości i zaczyna nowy etap w życiu.
 "Życie to jest to co nam się przytrafia, gdy planujemy coś innego."

Pewnie myślicie, że wszystko skończyło się dobrze? Niestety to nie takie proste. Niby zamysł powieści  był dobry ale jego realizacja nie do końca. Jak przeczytacie, to będziecie wiedzieć o co mi chodzi. Może komuś się spodoba ale dla mnie to było zbyt miałkie i banalne.

"Wszyscy jesteśmy jak księżyc. Czasami nasze ciemne strony są lepiej widoczne niż nasze światło". 

Książka ma dość nietypową kompozycję. Każdy rozdział jest rozpoczęty aforyzmem, sentencją. I to jest to co naprawdę się broni. Sentencje są bardzo życiowe i na długo pozostają w pamięci czytelnika. Właściwie tylko dzięki temu ta historia jakoś do mnie przemówiła. Książkę czyta się na szczęście dość szybko a rozdziały są bardzo krótkie.

Moja recenzja może wydawać się dość chaotyczna i niespójna ale w pełni odzwierciedla to co myślę o tej powieści. To, że moje zdanie  o książce nie jest dobre to nie znaczy, że wam się ona nie spodoba. Mimo wszystko zachęcam was do lektury. Pamiętajcie by zostawić swój komentarz na ten temat.      

Szczegółowa ocena książki:
 Fabuła: 2/5
Kreacja bohaterów: 3/5
Styl autora: 4/5
Okładka: 4/5

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz