piątek, 30 grudnia 2016

"Dom na jeziorze" Sarah Jio- recenzja

Tytuł: Dom na jeziorze
Autorka: Sarah Jio
Wydawnictwo: Między słowami
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 304
Ogólna ocena: 8/10

Hej kochani. Święta, święta i po świętach. Mam nadzieję, że spędziliście je w miłym, rodzinnym gronie, a pod choinką znaleźliście mnóstwo książkowych prezentów. Koniecznie pochwalcie się nimi później w komentarzach. Wypadałoby powoli podsumowywać rok i przygotowywać się do nowego. Jednak zanim to nastąpi mam dla Was zaległą recenzję. Dziś, wraz z Sarah Jio, zapraszam do "Domu na jeziorze".


Zapewne wielu z Was miało kiedyś w życiu chwile kiedy chcieliście być sami. Rzucić wszystko i wyjechać gdzieś daleko. Odpocząć od pracy, obowiązków, problemów. Naładować akumulatory i złapać życiowy dystans. Tak też postąpiła Ada Santorini, główna bohaterka powieści "Dom na jeziorze".

Wydawałoby się, że życie dziewczyny to prawdziwa sielanka. Ma dobrze płatną pracę na stanowisku zastępcy redaktora naczelnego popularnego nowojorskiego magazynu. Daje jej ona ogromną satysfakcję i spełnienie. Niestety, sukcesy zawodowe nie idą w parze z osobistymi. Adę spotkała bowiem ogromna tragedia. Dwa lata temu kobieta w tragicznych okolicznościach straciła ukochanego męża i córeczkę- najważniejsze w życiu osoby. Dziennikarka powoli próbuje pozbierać się i pogodzić z bolesną przeszłością.

Dlatego pewnego dnia postanawia spakować walizki i wyjechać. Liczy, że w ten sposób odpocznie i szybciej wróci do normalności. Zamieszkuje na barce w Seattle. Tam znajduje tajemniczą skrzynię, dzięki której odkrywa mroczną historię sprzed lat. Okazuje się, że 50 lat wcześniej lokatorką barki była Penny. Jednak któregoś dnia... po prostu zniknęła. Zaskoczona Ada próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczego zaginięcia dziewczyny. A pomaga jej w tym pewien fotograf...
Co wydarzyło się na barce? Jaki los spotkał Penny? Czy Adzie uda się odzyskać radość życia? Co jeszcze przyniesie los? Jedno jest pewne, emocji nie zabraknie.

Sarah Jio to 38-letnia amerykańska pisarka i dziennikarka. Jej książki wielokrotnie znajdowały się na liście bestsellerów New York Timesa. Zostały wydane w ponad 20 krajach. Do tej pory w Polsce ukazało się 5 powieści. Jako dziennikarka współpracuje w kilkunastu magazynach. Mieszka w Seattle z mężem Jasonem i trojgiem dzieci.

To było moje pierwsze zetknięcie z twórczością tej autorki, ale z pewnością nie ostatnie. Sarah Jio ujęła mnie swoją lekkością pióra. Tym jak z pozoru prostą, niewymagającą fabułę potrafi przemienić w fascynującą, porywającą historię, która na długo pozostaje w pamięci czytelników. Pisząc "Dom na jeziorze", pisarka sama zamieszkała na barce. Moim zdaniem, było to doskonałe posunięcie. W ten sposób cała historia i ukazane realia życia mieszkańców pirsu stały się bardziej autentyczne. Dzięki dosyć drobiazgowym opisom, możemy dużo lepiej "wejść" w akcję i poczuć się jakbyśmy sami tam przebywali.

W "Domu na jeziorze" narracja jest prowadzona dwutorowo. Przeszłość i teraźniejszość współgrają ze sobą i wzajemnie na siebie oddziałują. Z pozoru niezwiązane ze sobą postaci Ady i Penny okazuje się łączyć znacznie więcej niż się na początku wydawało. Mimo upływu 50 lat.

To powieść o kobietach i w szczególności dla nich. Z pewnością doda Wam optymizmu, a w wielu momentach sprawi, że uśmiech pojawi się na Waszych twarzach. Choć początkowo niewiele na to wskazuje, cała historia ma zdecydowanie pozytywny wydźwięk. Dodaje otuchy i przywraca nadzieję. Pokazuje czytelnikom, że po każdej burzy wychodzi słońce i warto na nie zaczekać. Opowieść o szczęściu, stracie, dylematach moralnych, ale też o miłości- utraconej i odzyskanej. Uczy nas byśmy czerpali z życia garściami i cieszyli się każdą chwilą.

Może to nieistotna sprawa, ale moją uwagę zwróciło poprowadzenie wątku śmierci męża i córki głównej bohaterki. Jio wykazała się tutaj oryginalnością. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam takiego rozwiązania. W końcu nie był to kolejny wypadek samochodowy, który jest wykorzystywany w wielu powieściach. Nie będę Wam zdradzać o co chodzi, ale to doprawdy ciekawy pomysł (jeśli można tak powiedzieć o śmierci).

Choć całą powieść oceniam bardzo wysoko, zupełnie nie podobało mi się zakończenie. Uważam, że było przekombinowane i przez to mało realistyczne. Jakby autorkę za mocno poniosła fantazja. Nie wpłynęło to jednak znacząco na odbiór przeze mnie tej książki. Nadal uważam ją za bardzo dobrą i długo będę o niej pamiętać.

Gorąco polecam Wam powieść Sarah Jio. Usiądźcie na pirsie, wejdźcie do domu na jeziorze i wraz z bohaterami przeżyjcie niezwykłą, emocjonującą przygodę. Dla mnie to jedna z najlepszych książek tego roku, więc myślę, że i Wam się spodoba. A swoimi wrażeniami tradycyjnie możecie podzielić się w komentarzach. Pamiętajcie też, by pochwalić się swoimi książkowymi prezentami. Będzie mi bardzo miło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz