środa, 4 stycznia 2017

Rozczarowania czytelnicze 2016

Hejka kochani. Wczoraj pokazywałam Wam perełki 2016, czyli najlepsze książki jakie przeczytałam w minionym roku. Niestety, dziś do tej słodyczy dodam odrobinę dziegciu. Pora na rozczarowania czytelnicze 2016. Zaznaczam jednak, że książki, o których będzie mowa, nie są tak całkowicie złe. Po prostu pewne rzeczy mi w nich nie pasowały i stąd taka ocena.

MIEJSCE 5
Przyznawanie "złotych malin" w dziedzinie literatury zacznę od "Zaginionej dziewczyny" Gillian Flynn. Miałam ogromną chęć na tę książkę. Zapowiadano ją jako emocjonujący thriller psychologiczny, jakiego jeszcze nie było na rynku wydawniczym. Cóż, emocje może i były, ale tak mniej więcej od połowy. Przez pierwszych 200 stron nie mogłam się przebić. Wynudziłam się jak mops. Później było nieco lepiej, ale koniec znów mnie rozwalił. Miał być wielki zachwyt i szybsze bicie serca a jest wielkie rozczarowanie.

MIEJSCE 4
I tutaj możecie być nieco zaskoczeni, bo wcale nie oceniłam tej książki w recenzji tak nisko. Chodzi mi o "Jej wszystkie życia" Kate Atkinson. Jest to historia Ursuli, która po każdej śmierci rodzi się na nowo. Pomysł był dobry, ale jak dla mnie tych "scenariuszy" było trochę za dużo. Czasami to już nie wiedziałam czy czytam jeszcze o tamtym czy już o kolejnym życiu. Ciężko było się w tym wszystkim połapać. Niestety przesada okazała się zgubna.



MIEJSCE 3
Tym razem na podium uplasowała się książka "Oddam Ci słońce" Jandy Nelson. Wiele osób mi ją polecało, czytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat. Niestety, ale mojego serca nie zdobyła. Trochę nie rozumiem jej fenomenu. Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę dobrze :(

MIEJSCE 2
I tu miałam poważny dylemat. Początkowo chciałam umieścić ją na szczycie, ale postanowiłam  dać jej szansę. Mam na myśli "Ugly love" Colleen Hoover. Jestem chyba jedyną osobą, której ta książka się nie podobała. Historia Tate i Milesa zamiast zachwycić tylko mnie od siebie odpychała. Głównie przez sceny seksu niemal na każdej stronie przez 3/4 książki. Chociaż uważam Hoover za jedną z ulubionych autorek, muszę chwilę odpocząć od jej twórczości.
MIEJSCE 1
Przykro mi, ale ten niechlubny tytuł najgorszej książki roku otrzymuje książka polskiej autorki, czyli "Łatwopalni" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Właściwie mogłabym napisać o niej to samo co o poprzedniej książce, bo są do siebie bardzo podobne. Porusza tę samą tematykę i niestety jest tak samo zła. Absolutnie przewidywalna historia. Zbyt dużo już takich było w moim życiu. Nie mówię, że nie polecam, ale mi się nie podobała.
Właśnie tak wygląda moje zestawienie najgorszych książek 2016 roku. Jak widać, życie to nie tylko sukcesy, ale i porażki. Oby w nowym roku było ich jak najmniej, czego sobie i Wam życzę. Zaznaczam, że to absolutnie subiektywna lista i właściwie nie powinniście się nią sugerować. W końcu gusta są różne. Może Wam akurat się spodobają. A czy Wy macie jakieś książki, na których zawiedliście się w minionym roku? Napiszcie mi o tym w komentarzu. Jestem bardzo ciekawa.

BUZIAKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz